10 mar 2013

Ile żelów do kąpieli stoi na mojej wannie? Czyli od nadmiaru do ubóstwa...

Żyjemy w czasach, kiedy coraz bardziej dokucza nam NADMIAR. Wiecie, że na mojej wannie stoi 9 (słownie: dziewięć!) żelów pod prysznic? A co gorsza niektórych nie używam...bo je za bardzo lubię. Absurd.

A dobrze znane "nie wyrzucę, bo się jeszcze przyda"? Trzymam podniszczone ręczniki i pościel. I faktycznie raz w roku zdarza się taki dzień, że są potrzebne. Tylko dlaczego zapominam o tym, że przez pozostałe 364 dni muszę żyć z zapchaną szafą, w której nie można nic znaleźć (a właściwie nawet nie wiadomo, co tam mam)? Tak jest ze wszystkim...

Mam wrażanie, że im więcej gromadzimy, tym bardziej  jesteśmy ociężali duchowo. Idzie wiosna. Pora oczyścić przestrzeń. Pora na wielkie sprzątanie. W imię ładu, harmonii... i ubóstwa? Zabrzmiało poważnie. I niemodnie. Ubóstwo jest niemodne... Tylko zastanawiam się, czy to nie jest jedyny sposób, aby nas tak naprawdę uratować.


Recepta nr 4 na brak energii i kiepski humorCo? OCZYSZCZANIE PRZESTRZENI / sprzątanie / pozbywanie się zbędnych rzeczy
Ilość potrzebnego czasu? od 5 minut do kilku godzin
Potrzebne pieniądze? Nie!

Ps. Zdjęcie: Beskid Żywiecki 2007.

11 komentarzy:

  1. Od kilku lat to praktykuje... Nie bylo latwo na poczatku. Tyle naszego poczucia wartosci plynie czasem z zewnatrz. Musialam za to sie najpierw wziac.

    Ubostwo i bieda to raczej nie, bo przywodza na mysl walke o byt w ktorej nie ma czasu na ducha. Ale....minimalizm...W swoim otoczeniu mam tylko rzaczy ktore potrzebuje i kocham....

    W zakladkach mojego bloga troche na ten temat...

    Ach jak sie bedziesz dobrze czula usuwajac niepotrzebna materie z Twojego zycia. A moze Ci sie uda kogosc potrzebujacego nia obdarowac???

    Usciski:) Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, miałam napisać "minimalizm", ale sie powstrzymałam. Za dużo w tym filozofii, teorii... Pomyslałam, że tego słowa nie znali moi dziadkowie, że jest ono stosunkowe nowe i bardzo modne. Zainspirowało mnie raczej "ubóstwo ewengeliczne"... Gdzieś podświadomie wyczuwam różnicę między tymi dwoma pojęciami. Trochę inny cel w każdym przypadku.. Nic, musze to przemyśleć.

      ps.1. "Przekartkowałam" dokładnie Twojego bloga podczas nocnych karmień Małego. Cofając się doszłam chyba do stycznia zeszłego roku. I nie ukrywam, że wiele rzeczy znalazłam tam dla siebie!

      ps.2. Tak, staram się znajdować nowych właścieli moich skarbów. Tym bardziej, że jestem typowym chomikiem i naprawdę żal mi tak po prostu wyrzucać.

      Usuń
    2. Ha, nie wiedzialam ze w Polsce minimalizm taki modny. W USA nie za bardzo. Troche elitarny
      Dzieki za dobre slowa o moim blogu. Twoj blog jest bardzo dojrzaly - chcialabym myslec tak gleboko majac tyle lat co Ty. Moj syn ma lat 19 a ja sama 48:)

      Usuń
  2. oj ale dziś trafiłaś z tym postem! Taki mam jakiś mega kiepski ten dzień od rana i sama zastanawiam się czy uporządkowanie szafy będzie dobrym wstępem do porządkowania życia??

    Strasznie już tęsknię i odliczam dni!
    Zostało już tylko 20!!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kinia, 20 dni brzmi bardzo dobrze! Dziś o Tobie myślałam. W sumie myślę dość często, bo np. zawsze, jak pcham pewnien piaskowy wózek (a pcham go prawie codziennie.
      ***WDZIĘCZNOŚĆ!!!***

      Usuń
    2. :) A wiesz,że niedawno się zastanawiałam jak Wam się ten wózek sprawuje? zwłaszcza zimową porą?? Nie masz ochoty go jeszcze wymienić na jakiś lżejszy??

      Usuń
    3. On jest super! Ale jak przyjdzie wiosna, a Maciuś będzie już siedział, to sobie sprawimy jakieś lekkie, wiosenne cudo, stworzone do letnich wypraw w nieznane...mmmmmm...

      Usuń
  3. Tak, udało Ci się z tym postem. Po prawie idealnym weekendzie (nie licząc mojego kataru i paskudnej pogody) przyszedł trudny poniedziałek. Czas posprzątać. Masz rację. Podobnie mam z balsami. Kupuję, bo myślę, że dzięki nim wreszcie osiągnę wymarzony efekt. Nic się nie dzieje, więc rzucam w kąt. Czas wreszcie uporządkować szafkę i głowę. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniedziałki są zwykle trudne... nawet te na macierzynskim :-). Wiesz, ja o balsamach i peelingach nie wspominałam nawet... Wstyd i tyle. Ale ostatnio systematycznie zużywam, wklepuję w siebie i zgodnie z daną sobie obietnicą nie kupuję nic nowego (a będzie trudno, bo na dzień kobiet dostałam kartę podarunkową do rossmanna).

      Usuń
  4. Ja ostatnio mam tendencję do wrzucania do sklepowego koszyka wszystkiego "przyda-się" i "chcę-mieć", a po 3 minutach truchcikiem pomykam między półkami i cichaczem odkładam na miejsca, bo dochodzę dość szybko do wniosku, że po co mi tyle tego wszystkiego?! Chwilowo się sprawdza- głód posiadania zaspokaja potrzymanie w koszyku przez 3 minuty :) Jeśli o oczyszczanie przestrzeni chodzi, to obecnie najlepiej wychodzi mi rozmyślanie o sprzątaniu cudzej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest! Chyba docieramy do sedna sprawy. ja tam mam z zakupami odzieżowymi. Czasem wystarczą dwie godziny oglądania i przymierzania, a ja czuję się zadbana i piękna i mam nowe pomysły na wykorzystanie starych ciuchów. Może to głupie porównanie, ale przypomina mi to wizytę w muzeum. Chodzisz, oglądasz, kontemplujesz, niby wychodzisz z pustymi rękami,a głowa pełna kolorów i pomysłów. i to jest własnie TO!

      Usuń