7 kwi 2013
Wielkanoc prosta jak niepomalowane jajko, czyli od świętowania do prozy życia
To były szczególne dwa tygodnie. Najpierw Wielki Tydzień rozpoczęty wspólnie z przyjaciółmi w maleńkiej kaplicy w zakonie (kamienica, chyba piąte piętro, centrum Krakowa, noc i niedostępny przeciętemu śmiertelnikowi widok na ogród sióstr wizytek), dużo refleksji i pokoju w sercu. Potem Wielkanoc inna niż dotychczas...
07.04.2013
bociany na ośnieżonej łące
czas pierwszych niemowlęcych katarków
nieprzespane noce
Wielkanoc prosta
jak niepomalowane jajko
bez zbędnych emocji
dużo światła i Chrystus na tle odchłani
I tydzień świętowania. Dużo spotkań. Przyjaciele ze Szkocji (Kinia, jak ja bardzo żałuję, że jesteście tak daleko!!!). Czas, który uciekał tak szybko. Słowa, których nie zdążyliśmy powiedzieć. I wszystko takie zwyczajne, proste i dobre...
Świętowałam podwójnie, bo to był mój przedostatni tydzień urlopu macierzyńskiego. Cieszyłam się naszym mieszkaniem, co tydzień świeżą dostawą goździków, czasem z Maleńkim Człowiekiem i... swobodą.
Za tydzień wracam do pracy, a już jutro przyjeżdża babcia, która tymczasowo z nami zamieszka. Nie pytajcie mnie, na jak długo. Życie pokaże, jak nam będzie razem we czwórkę, jak każdy z nas będzie się czuł w tej sytuacji. Przed nami NOWE. I jestem pełna nadziei, że będzie dobrze. I zrobię wszystko, aby to był kolejny szczęśliwy i twórczy czas na naszej drodze. Przecież jeszcze tyle musimy się w życiu nauczyć...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kasiu,w tym roku planuję jeszcze przynajmniej dwie wizyty w Polsce i napewno będzie więcej okazji do spotkań- obiecuję!
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Twojego Maleńkiego Człowieczka - ukradł mi serce od pierwszego spojrzenia tymi błękitnymi oczyskami :)