"Został z nami w swojej poezji". Jakie kiedyś wydawało mi się to banalne. Do zeszłego tygodnia. A teraz siedzę, czytam wiersze mojego brata i próbuję płakać. Trwa oswajanie śmierci.
Ps. To Jego wiersz z listopada 2007 roku, miał wtedy niewiele ponad 20 lat. Jak wiele znaczenia nabrały teraz te słowa... Słowa chłopaka, którego już nie ma.
A mi ciągle i strasznie chce się płakać. Ciągle nie wiem co powinnam Ci napisać. Więc nie piszę nic. Najgorsza po śmierci kogoś bliskiego jest chyba codzienność. Wszyscy żyją takim samym rytmem, tymi samymi błahostkami, a Twoje życie już zawsze będzie inne. Nie znałam Maćka dobrze. Ale każdy powtarzał: był niezwykłym człowiekiem, takich ludzi już się nie spotyka. Bardzo chciałabym to nadrobić. Czekam na więcej. I chyba tylko słowa księdza z pogrzebu, powtórzone kilkakrotnie, przynoszą ukojenie: „przecież Maciek żyje”. Ściskam mocno.
OdpowiedzUsuńDziękuję za te słowa. Nie martw się tym, że nie wiesz, co powiedzieć... Przekonałam się,że najbardziej się liczy obecność, pamięć i jakaś taka troska i gotowość do pomocy. Czuję to codzień. Dużo dobra doświadczam teraz od ludzi wokół i to mi pomaga. Dziękuję raz jeszcze.
UsuńSiedzę sobie w leśnej głuszy na końcu świata, a promień popołudniowego słońca powoli zagląda do mojego okna. W takiej oto scenerii czytam Ciebie po długiej przerwie.
OdpowiedzUsuńPrzez głowę przesuwają się frazy: nie ma przypadków..., mamy orędownika w Niebie...
Myślami przy Was Kasiu, z ufnością
B., dziękuję. Cały czas próbuję odnaleźć się i żyć lepiej. Zrozumieć. Nie zawsze się udaje.
Usuń