29 lip 2013

"dzień zraniony będzie w godzinie tryumfu"


Mój brat zginał w wypadku. Od 10 dni układam to w głowie. A właściwie nawet nie próbuję układać. Myśli przepływają przez moją głowę, a ja jestem gdzieś obok. Trwam. Ból pojawia się nagle i na krótko - uczucie pustki, tęsknoty, obojętności...

Chcę pisać o tym, jaki był i czego mnie nauczył. O tym, czego nie zdążyłam i już nigdy nie zdążę. O ludziach, którzy w ostatnich dniach pojawiali się w moim życiu. O śmierci i życiu. O uczuciu żalu i przemijania, które dopadło mnie dziś rano niespodziewanie, gdy o poranku zaczynałam dzień od kawy na rogu Grodzkiej i Franciszkańskiej z dwiema cudownymi kobietami. Dziś po raz pierwszy pomyślałam, że to wszystko minie. Nie wróci już. Że zostały nam tylko okruchy...

2 komentarze:

  1. Współczuję... naprawdę, bo nawet czytam ten Twój post przez łzy... Trzymaj się ! Żyj dla pamięci o nim. A może zrób coś, z czego by się ucieszył.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ula, dziękuję. To wszystko, co się stało nie mieści się w słowach. To, że miał 27 lat, że właśnie kupił, wyremontował i urządził mieszkanie, że właśnie spotkał dziewczynę,na którą tak długo czekał i z którą był tak cholernie szczęśliwy.. W lokalnej gazecie trafił na okładkę "Zginął Maciej, żył z pasją, jakby miał mało czasu"... On był niesamowity, we wszystko się angażował i miał tysiące pasji . A nagle go NIE MA.

    OdpowiedzUsuń