Zamykam oczy. Myślę "wrzesień". Co ja robiłam przez ostatnie 3 tygodnie? Zmęczyłam się. Martwiłam się. Złościłam się. Pracowałam. Malutki dużo chorował (właściwie choruje nadal). Malutki nauczył się chodzić. Jak zwykle odbyło się kilka cudownych spotkań, ważnych rozmów, urodziło się dwoje dzieci, a jedno w drodze. Płakaliśmy też dużo. Powoli dociera do mnie, że mojego brata już nie ma z nami. Tak dużo się śmialiśmy podczas spotkania w jego mieszkaniu, z jego przyjaciółmi, dzień przed jego urodzinami, dwa miesiące po jego śmierci. Widziałam też smutne oczy, czarne sińce pod oczami. Przyszła jesień. Byliśmy na grzybach. Park za oknem coraz bardziej kolorowy. Zamykam oczy. Myślę "życie".
:(:(:(:( Przesylam Ci wyrazy wspolczucia. Tak pieknie o tym napisalas...
OdpowiedzUsuńRobin, dziękuję. I pędzę na Twojego bloga szukać motywacji. Ciężko ze mną...
Usuń