7 sty 2014
"Wyczuwalna nadwyżka jasności"...
Ten miesiąc trochę, jak wersy Szymika. Właściwie nic szczególnego. A jednak "wyczuwalna nadwyżka jasności"... I drogi adwentowe "się wyprostowały". Zdążyłam przed świtem do dominikanów, aby poprosić "Niebiosa, rosę...". A potem Boże Narodzenie. Dużo dobrych spotkań, dużo smutku, dużo radości. Przyjaciele. Aktywne dni, nowe miejsca i smaki. Nowy Rok. Wyzwania. Postanowienia. Pożegnania.
(...)
Postaram się pisać częściej. Żebym nie musiała miesiąca ubierać w kilka zdań. Żeby zmuszać się do refleksji. Żeby zaklinać piękno. Żeby się zatrzymać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jakoś tak bardziej pozytywnie dziś piszesz - aż mi się uśmiechnęło po przeczytaniu Twojego wpisu :)
OdpowiedzUsuńKinia,nie da sie inaczej - za duzo dobrych ludzi wokol:-). Mam na mysli tez Was.
UsuńPs. Wlochy...
Zdecydowanie " nadwyżkę jasności" widać i w Twoim pisaniu. To wspaniale !!!
OdpowiedzUsuńOby tylko dobrego nastawienia wystarczylo na caly rok:-).
UsuńJa też się uśmiecham. I o to właśnie w tym wszystkim chodzi ;) A smutki? Są i będą. Podobnie jak radości. Jest dobrze, jeśli tylko pamięta się, że wszystko ma swoje miejsce i czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam mocno ;)
Rowniez pozdrawiam... zaraz "sie wybiore" na Twoj blog. Po jakies dobre mysli przed spaniem. Alez jestem ciekawa,gdzie teraz pracujesz i w ogole,co nowego w zyciu u Ciebie...
UsuńDobrze, że drogi się wyprostowały. :) Życzę dużo światła w tym Nowym Roku!
OdpowiedzUsuń