Czy mam znowu pisać, że wszyscy jesteśmy chorzy? Chłopaki bardzo, ja tylko trochę (ale na tyle, aby siedzenie w pracy w minionym tygodniu było katorgą). Nie będę pisać, bo nikt mi już nie uwierzy. Zamiast tego będzie o cierpliwości i dwóch miłych czynnościach tego tygodnia.
Nasz kultura nazywana jest kulturą zniecierpliwienia. Wiecie dlaczego
tak cenimy zniecierpliwienie? Bo przynosi ono efekty. Sprawia, że coś od nas zależy. Pozwala natychmiast osiągnąć owoce. STOP. Przecież owoców nie osiąga się natychmiast!
Oto moje szkoła cierpliwości w tym tygodniu. Oto mój sposób, aby zwolnić.
1.Obserwowanie. Wielką radość w tym tygodniu sprawiły mi rośliny. Posadzone tydzień temu bazylia, pietruszka naciowa i szczypiorek czosnkowy wstawiały swoje główki. Dobra, bądźmy szczerzy, główki wystawiła tylko bazylia, ale cierpliwie czekam na więcej,
2. Kuchnia. W tym tygodniu królowała rzeżucha i rukola. Rzeżucha rośnie w pięknym dzbanuszku na mleko kupionym na pchlim targu. A tydzień zakończyliśmy krewetkami i białym winem...
A na koniec optymistycznie i ku przestrodze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz