Myślę kwiecień i zamykam oczy. Bieganie. Wiosna. Odwyk od słodyczy. Niewiarygodna radość, jaką odczuwam każdego dnia patrząc na półtorarocznego M. Wyzwania w pracy. Jasne cele. I świadomość, że to dopiero początek i że muszę się starać jeszcze bardziej. Że liczą się wyzwania i trudności. Że jeśli chcemy coś po sobie zostawić, musimy żyć niezwyczajnie.
W kwietniu przebiegłam jakieś 15 kilometrów. Łącznie. Niestety jednorazowo nie jestem w stanie zrobić więcej niż 3-4 km. Poza tym pieszo pokonałam około 25 km ...jednej nocy. Całonocny marsz z czołówką to niesamowite przeżycie! NIESAMOWITE.
Pieśń pochwalna dla siebie? Niekoniecznie. Raczej próba podsumowania, która ma zmotywować, aby starać się bardziej... W maju, w czerwcu, przez całe życie. Wielkie wyzwanie przed ukończeniem 30 lat. Wielkie wyzwanie, aby nie zmarnować świadectwa, które swoim życiem dał mój brat.
Za każdym razem, gdy zakładam na siebie jego bluzę z Włóczykijem czuję MOC!
Ps. Chyba wypadałoby się zabrać za lekturę "Doliny Muminków"...
Niezastąpione dla kobiet trzydziestoletnich:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=x6G1QeI6N3c
;))